Organizując ślub, prędzej czy później staniecie przed zadaniem sporządzenia listy gości. Liczba gości i zapraszanie ich zgodnie z linią powinowactwa to nie jedyny problem, który swoją drogą zasługuje na oddzielny artykuł. Problemem mogą też się okazać nielubiani członkowie rodziny. Jeśli taki krewny nie jest niczym mężem/żoną czy dzieckiem sprawa wydaje się prosta — wystarczy go nie zaprosić, jednak często sprawa taka łatwa nie jest. Musicie pamiętać o tym, że jest to Wasze wesele i musicie czuć się podczas niego komfortowo. Zebraliśmy dla Was parę wypowiedzi par młodych, które ten problem mają już za sobą i opisały dla nas swoje wybory i ich konsekwencje. Może dzięki nim Wam również uda się go rozwiązać.
Nie zaprosiliśmy nielubianych osób
– Na nasze wesele postanowiliśmy zaprosić ciocię, bez wujka, którego nie lubimy. Na co dzień nie utrzymujemy z nim kontaktu, więc nie interesowało nas pogorszenie relacji z nim. Ciocia pojawiła się na weselu bez wujka, zadowolona, że i ona od niego odpocznie, a mu wytłumaczyła, że ma dwa dni dla siebie i może iść powędkować z kolegami.
– Rozwiązaliśmy ten problem bardzo prosto. Ślub był dla większego grona niż wesele, które wyprawiliśmy tylko dla najbliższych znajomych. W kościele nikt z rodziny nie zdążył się pokłócić, natomiast zabawa odbyła się na naszych warunkach. Dzięki mniejszej ilości weselników, były z nami tylko osoby, na których naprawdę nam zależy, a i koszty były o wiele mniejsze.
– Postawiliśmy na siebie, jeśli kogoś nie lubimy, dlaczego mamy zapraszać go na zabawę? Jeśli zdarzyło nam się zaprosić kogoś pozostającego w związku bez partnera, mówiliśmy wprost, z czego to wynika. To była dobra okazja do oczyszczenia swojego środowiska z toksycznych typków. Mało tego! Na weselu słyszeliśmy od tych osób, że rozumieją i fajnie, że mamy swoje zdanie.
– Spróbowaliśmy zaprosić parę osób bez osób towarzyszących i okazało się, że nie przyszły. Było nam przykro z tego powodu, ale z perspektywy czasu postąpilibyśmy tak samo. To było nasze wesele i nasza zabawa, nie mieliśmy obowiązków wobec nikogo.
Zaprosiliśmy wszystkich, również czarne owce
– Skorzystaliśmy z pomocy naszych rodziców. Nawet czarne owce rodziny są przez kogoś lubiane lub przynajmniej tolerowane. Teściowie i rodzice podpowiedzieli nam, kto z kim może siedzieć, a kogo lepiej rozdzielić. Sala weselna była na tyle duża, że nie lubiące się osoby mijały się wzajemnie, nie psując zabawy. A paru kuzynów, których sami nie lubimy, widzieliśmy dosłownie przez chwilę. Dzięki temu nie popsuliśmy relacji w rodzinie jeszcze bardziej i uniknęliśmy niesnasek.
– Postanowiliśmy przełknąć tę gorzką pigułkę z paru osób. Nie wyobrażaliśmy sobie zaprosić kogoś bez osoby towarzyszącej i obarczenie zaproszonego tłumaczeniem, dlaczego tylko on jest zaproszony. Na sali unikaliśmy tych osób, co było dość łatwe, bo para młoda na weselu ma najwięcej pracy.
– Na początku zadaliśmy sobie pytanie “co jeśli ciocia nie przyjdzie bez wujka”? Matka mojej siostry jest ważną postacią w moim życiu i nie wyobrażałam sobie wesela bez niej, dlatego przemogłam się i na ślub zostali zaproszeni wszyscy. Jak wypadło? Czarne owce były pod kontrolą swoich pasterzy i nie narobiły szkód. Wesele się udało i cieszę się, że byli na nim wszyscy!